czwartek, 20 maja 2010

Lato?

Nastało lato. Przynajmniej tak twierdzą tubylcy. Niestety, nie wiem, jak do tego doszli. Kalendarze, nawet te angielskie, twierdzą, że lato zaczyna się dopiero w czerwcu, czyli za jakiś miesiąc. Niby mogłam zapytać, ale pomyślałam sobie, że skoro oni jakoś zauważyli to lato, to mi też się uda. Wyruszyłam na wyprawę w poszukiwaniu lata – całkiem jak podczas mojej młodości, gdy poszłam na pierwsze wagary szukać wiosny, a znalazłam anginę.

Podczas wyprawy najpierw przyjrzałam się pogodzie. Błąd: pogoda od mniej więcej czterech miesięcy jest dokładnie taka sama i to bynajmniej nie letnia – jakieś plus 15, nie więcej. Strój tubylców też nie dostarczył przekonujących argumentów. Podobnie jak w zaśnieżonym grudniu, niektórzy chodzą w klapkach, inni w zimowych botach – jedni mają za małe koszulki i bardzo, bardzo krótkie spódniczki, inni grubaśne palta, niczym człowieczek z reklamy Michelin.

Zerknęłam na prognozy pogody – takich enigmatycznych wypowiedzi nie powstydziłby się żaden polityk: będzie dziś słonecznie, ale też pochmurno, będzie w dużej mierze sucho, ale może popadać, będzie ciepło, ale temperatura odczuwalna będzie niska, a z wiatrem, hmm... zobaczymy jak będzie...

Nastało lato. Przyjęłam do wiadomości. A z uwierzeniem zobaczymy, jak będzie...